Nastał poniedziałek, Alis obudziła się o 9.00, zjadła śniadanie, ubrała
zwiewny t-shirt z napisem "4ever young", krótkie spodenki z ćwiekami.
Umalowała się i sprawdziła telefon. Czarnowłosa wcale się nie zdziwiła
tym, ze miała 17 nieodebranych połączeń od białowłosego.
-Co mu wtedy strzeliło do głowy?! ugrh..-pomyślała. -Hmm. Powinnam tu posprzątać... -powiedziała rozglądając sie po domu..
Alis złapała miotle, mop, ścierki, włączyła swoją ulubioną piosenkę, mianowicie "Enej- Lili"
i zaczęła "tańcować" z miotłą. Po chwili ktoś zadzwonił do drzwi. Był to Nathaniel.
-O Nath! Co ty tu robisz?- zapytała wpuszczając chłopaka do środka.
-Alis..
Dziś mam urodziny.. wyprawiam imprezę na plaży o 17, a potem nocka pod
namiotami.. No i chciałbym cię zaprosić- Powiedział zarumieniony Nath.
-Dziękuje za zaproszenie.. Bardzo chętnie przyjdę. Wejdź, śmiało.- powiedziała uśmiechnięta dziewczyna..
Chłopak
usiadł na kanapie, a Ali w tym czasie rozpakowała ciastka i położyła
je na stoliczku stojącym przed sofą. Gdy czarnowłosa chciała usiąść obok
chłopaka, przypadkiem usiadła na jego kolanach. Doszło do kontaktu
wzrokowego, ich oczy wpatrywały się w siebie przez kilka minut. W końcu
Nath pocałował niepewnie Alis, tym razem Czarnowłosa odwzajemniła
pocałunek.
-O matko...zakochałam się.-pomyślała Alis.
Gdy skończyli namiętne całusy, blondyn powiedział.
-Alis.. Chciałem Ci to powiedzieć już dawno.. Zakochałem się w Tobie!.- Powiedział pewnym głosem Nath.
-Ja w Tobie też. -wyszeptała Nathowi do ucha.
-Czyli jesteśmy parą?- Zapytał niepewnie..
-Tak-odpowiedziała pewnie Alis wstając z jego kolan.
-Ja chyba muszę już iść.Trzeba wszystko przygotować na 17;00.Podjadę po Ciebie.,Do zobaczenia.
Kiedy
wyszedł czarnowłosa była w świetnym nastroju.Jedyne co nie dawało jej
spokoju ,to to ,że nie wiedziała w co się przebrać.Przez kilka minut
tempo wpatrywała się w szafę i w końcu doszła do wniosku,że już
najwyższy czas wybrać się na zakupy.Nie do końca orientowała się gdzie znaleźć dobry sklep więc sięgnęła do tylnej kieszeni spodenek i
wyciągnęła komórkę.Jak najszybciej wystukała w dotykową klawiaturkę
numer do Viol.
-Halo!-usłyszała lekko rozweselony głos w słuchawce.
-Cześć!Tutaj Alis-oświadczyła.
-Hey!Idziesz na imprezę do Natha ?
-Tak.Właściwie
dlatego dzwonię.Pomyślałam ,że może chciałabyś się wybrać ze mną na
zakupy?W końcu jesteśmy siostrami powinnyśmy spędzać ze sobą więcej
czasu.
-Świetny pomysł.Wpadnij do mnie i wybierzemy się na zakupy.Znam kilka boskich sklepów.
-Fajnie.No to pa!
-Pa!
Alis
zaczęła zbierać do swojej torebki wszystkie potrzebne rzeczy i wyszła z
domu.Do Viol miała kilkanaście metrów ,więc postanowiła pójść
pieszo.Szła dość energicznym krokiem ,więc po kilkudziesięciu minutach była już na miejscu. Jej dzisiejsza towarzyszka
czekała już przy samochodzie.Uśmiechała się lekko ,a jej rozpuszczone
włosy delikatnie opadały na jej twarz.
-Gotowa na wielkie zakupy?-zapytała .
-Jak najbardziej.-odparła Ali.
Obie
wsiadły do samochodu i podążyłyśmy ku centrum miasta.Ulice były dość
zatłoczone ,ale wszyscy wyglądali na radosnych.Ali z Violettą
odwiedziłyśmy wiele sklepów.Na samym końcu były wręcz padnięte ,ale
zdobyła ,to co chciała.Kupiła śliczną fioletowo-niebieską
sukienkę. Jej towarzyszka poszła za to w stronę różu i pomarańczu.Na
koniec sklepowej ''gonitwy'' postanowiły coś zjeść.Przy wspólnym
posiłku zapadła chwila ciszy.Każda z nas chciała porozmawiać o tym co
niedawno odkryła Viol ,ale nie miały odwagi o tym wspomnieć.W końcu
Alis musiała przerwać ciszę.
-Myślę,że może jutro powinnyśmy udać
się do mojej matki i to wszystk wytłumaczyć.Ostatnio jest coraz
bardziej tajemnicza.Jestem ciekawa dlaczego i jak ona mogła ,to wszystko
ukrywać.-
-Nie jestem pewna czy to dobry pomysł-odpowiedziała lekko przyciszonym głosem.
-Przestań! W końcu musimy to wszystko wyjaśnić.
-No dobrze ,ale co jeśli ..
-Będzie dobrze zobaczysz.-przerwała jej ,wtrącając swoje pocieszenie.
Po
godzinie była już w domu i zaczęła swoje przygotowanie do dzisiejszej
imprezy. Alis Lekko upięła włosy, zrobiła delikatny make-up, włożyła
sukienkę, a pod nią strój kąpielowy.. Czarnowłosa włożyła
jasno-niebieski sandały i wyszła. Gdy wsiadła do Beatki przypomniała
sobie, że Nath chciał po ni podjechać. Dziewczyna wysiadła z auta gdy
tylko zobaczyła niepodjeżdżającego blondyna.
-Wsiadaj, jedziemy.
Gdy ALis weszła do samochodu, pocałowała Natha w usta na powitanie. Nathaniel ruszył w drogę. . Po godzinie Alis i Nath byli na miejscu. Gdy ludzie zauważyli, ze
przyjechał jubilat zaczęli śpiewać "Sto lat" .. Potem wjechał wielki
tort. Kiedy każdy zjadł jeden kawałek cista, zaczęło się szaleństwo.
Wszyscy zaczęli pic, tańczyć. Oprócz Alis, czarnowłosa tylko pląsała na
parkiecie, na alkohol nie miała ochoty.. Po 35 minutach świetnej zabawy prawie wszyscy byli spici. Po chwili gdy czarnowłosa siedziała przy barze ktoś zaczął ją całować po szyi i szeptać do ucha, że ją kocha. To był mocno zalany Lys, gdy Nath to zobaczył od razu zaczął szarpać białowłosego, to była bójka. Bohaterka próbowała ich rozdzielnic, lecz bezskutecznie. Zawołała Leo i Armina, chłopcy ich rozdzielili..
-Co wam strzeliło do tych pustych głów?! Ugrh! Idę!- Krzyknęła wściekła, idąc w stronę drogi.
Nath i Lys znowu się kłócili, nie zauważyli nawet kiedy Alis zniknęła za zakrętem.
TYMCZASEM U ALIS.
Dziewczyna szła i szła zastanawiając się, nawet nie zauważyła kiedy się zgubiła, i kiedy zrobiło się ciemno. Alis powoli zaczynała marznąc. W końcu zauważyła dom, byłą bardzo radosna, ale nie długo. Pukała do drzwi ale bezskutecznie.. Szła dalej.. Po ok. 4doszinach błąkania się doszła do miasta.. Usiadła na przystanku. Po chwili ktoś krzyknął:
-Ali! To ty?!
-yy. Co?! Nazywam sie Ali Dothy.. yy.- powiedziałą z trudem.
-To ja Alexy! Ledwo żyjesz! Co ty robiłaś?!- powiedział zmartwiony.
-Alexy?.... uhmm. - Po tych słowach Alis zemdlała...
-Kass, pomóż mi! Zawieziemy ja do szpitala.
U NATHA.
Był już poranek. Prawie wszyscy pojechali, tylko Ci co najbardziej balowali spali do 11..
-Ej ludzie, widzieliście Ali? Od wczorajszej bójki nigdzie jej nie ma.Nie odbiera telefonów..- powiedział zmartwiony Nath.
-Może jest w domu?- Powiedziała Viol.
-Pojadę zobaczyć..- Powiedziała Kim.
Kim z piskiem opon ruszyła, w stronę domu Ali, jechała jak szalona. Dojechała w 20 min. Z smutkiem zadzwoniła do Nathaniela z złymi wieściami.
-Nie ma jej...
-Ku... To gdzie ona jest?!- powiedział rozłączając się. -Ona tu nie ma żadnej rodziny... - dodał po chwili.
-Wiem! Obdzwońmy wszystkie szpitale!- powiedział pewnie Armin.
-Dobry pomysł.-powiedzieli wszyscy równo.
wszyscy zaczęli dzwonić, jak na złość w Samlet było aż 17 szpitali.
-Ej ludzie! Wiem gdzie ona jest! Jest w szpitalu na Growelweli!- powiedział radosny Armin.
Wszyscy ruszyli do szpitala.Po 20 minutach byli już na miejscu.Nath w szybkim tempie wkroczył do szpitala.Podszedł do recepcji od razu zapytał o numer sali w której jest Alis.Szedł wzdłuż korytarzy ,aż w końcu znalazł pokój 49.Otworzył drzwi i dostrzegł czarnowłosą z jej mamą.
DŁUGI ROZDZIAŁ <3 Prawdopodobnie przeniesiemy tą opowieść na inny BLOG! .. Do juterka!;*