czwartek, 14 marca 2013

Rozdział VI.

Rozdział VI.

Od szpitalnego łóżka, aż po wieże Eiffla.

Gdy Alis się obudziła,bardzo szybko nabrała ochoty na naleśniki z bitą śmietan i dżemem truskawkowym. Ku zdziwieniu zauważyła siedzącą przy łóżku jej mamę i Kassa.
-yy.. Co ja Tu robię? Czemu Tu jesteś Kastiel?!- powiedziała zrywając sie z łóżka.
-Spokojnie Kochanie..- wtrąciła sie Pani Dhorty.
-No właśnie, Twoja Sta.. Mama ma rację,.- Powiedział zdenerwowany AKstiel.
-No okej.. Ale co ty tu robisz?- powiedziała znacznie spokojniej.
-Przywiozłem Cie tu, byłaś zupełnie padnięta..
-yyy Dzięki? Ale czemu aj byłam padnięta niby? Pamiętam tylko, że Nath bił się z Lysem.. potem nic, jak przez mglę..
-Przepraszam Córcia.. Ale muszę iść- wtrąciła sie Pani Dorthy.
-Okej, Pa.
-Do widzenia.
Alis i Kass, długo rozmawiali, znaleźli wspólny język.. Intensywną rozmowę przerwał telefon od Natha.
-Ali. Jak sie czujesz?! Przepraszam, że nie jestem przy tobie, ale jestem w drodze do Paryża... lecę do.. lecę do Mamy. - powiedział.
-No okej... Wybacz muszę kończyć, idzie lekarz. PA- oznajmiła rozłączając się.
-Lekarz? ładna ściemniara.- Powiedział rozbawiony czerwonowłosy.
-Nie mam ochoty z nim gadać.. Wkurzył mnie na tych urodzinach.. ugrh..- wysyczała.
-No spoko, spoko!
Czarnowłosa i Kass znowu wplątali sie w długą rozmowę.
-Kim miała rację.. Nie jest takim gburem. - pomyślała. - I jak Ci się z Kim układa?- zapytała niepewnie.
-Z Kim? hmm. Zerwaliśmy..  Ona zaczęła za bratem Lysa szaleć.. - powiedział lekko smutny.
-Przykro mi. - powiedziała lekko przytulając chłopaka.
Zapadła chwila ciszy.. Przerwał ją lekarz, który oznajmił, że Ali może jechać do domu. Bohaterka zabrała swoje rzeczy i zapytała Kassa czy ją podwiezie..Czerwonowłosy się zgodził. Po kilku minutach byli na miejscu. Chłopak nie chciał wchodzić do mieszkania.  Na ławeczce przed domem Alis siedziała Violetta.
-Co Ty tu robisz kochana- zapytała z zdziwieniem.
-Czekam na Ciebie,  przebież się i jedziemy do Twojej mamy. Spotkałam ją w szpitalu.. Powiedziała, że opowie nam wszystko.
-No spoczi, poczekaj!.
Dziewczyny po kilku minutach były w domu.Pani Dorthy i jej narzeczonego. Mama ALis wszystko opowiedziała. Wiedziała o tym już od 3 lat.
-Nie odchodziłam od twojego taty ponieważ bardzo go kochałam.. a potem przyłapałam go na zdradzie..Alis przytuliła mocno rodzicielkę, bohaterka nie pytała o sprawę z Iris.
-Proszę. To dla was. Ali.. chcę Ci wynagrodzić to, że pozbywam się domu.- powiedziała wręczając jej dwa bilety na lot do Paryża.
-Mamo.. Dzieki!- powiedziała jeszcze mocniej przytulając się do matki.
-Nie ma za co!
Alis z Viol chwile jeszcze pogadały z Panią Dorthy i pojechały się pakować, ponieważ samolot miały za 2 godziny. Szybko się spakowały, i pojechały na lotnisko. Po 6 godzinnym locie były w Paryżu. Znalazły świetny hotel i położyły się spać. Na drugi dzień, Alis zadzwoniła do Natha który nie odbierał.
-Myślałam, że będzie czekał na mój telefon.-  Powiedziała lekko zdziwiona.
-Dziwne..
Po momentowej ciszy Ali wyskoczyła z pomysłem wyjścia na zakupy.. Po godzinie były przyszykowane i wyszły. Alis i Viol mocno się do siebie zbliżyły. Gdy mijały pewną restauracje Czarnowłosa zobaczyła  Natha, który całował się namiętnie z jakąś Francuzką. Alis cała rozwścieczona podbiegła do blondyna i uderzyła go mocno w twarz..
-Ty.. Ty idioto!.
-Ali?! to nie tak!
-Nie tak?! To jak?!- powiedziała mocno wpatrując isę w jego oczy.
-Ali! Chodź.. Nie warto.- powiedziała ciągnąc bohaterkę do wyjścia.
- Viol.. ja chce do domu... Ja chce do Samlet..
-Dobrze.. rozumiem.. chodźmy do hotelu po rzeczy.. - powiedziała mocno przytulając sie do Alis.
-Nie musisz jechać ze mną. Zostań tu w Paryżu. Spędź tu miło czas, baw się dobrze..- powiedziała .
-Nie mog..
-Możesz, i musisz. Zostajesz i tyle.- przerwała Alis Violetcie.
-Ali.. Poradzisz sobie?- zapytała.
-Raczej tak..
Dziewczyny w drodze do hotelu nie rozmawiały.. Ali wciąż płakała.. Czarnowłosa sie spakowała i szybko ruszyła do samolotu. Gdy znalazła sie w domu, nie włączała telefonu. Siedziała w ciszy.. Rysowała, pisała, komponowała. 



Jutro cz.2 . ._. 






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz